Mój brat był starszy o dziesięć lat i szybko zajął się motoryzacją. Do tej pory nie mogę mu wybaczyć pewnego ruchu, który popełnił nieszczęśliwie w czasach naszej młodości.
Nasz ojciec miał całkiem niezłą pracę. Był jubilerem i dorabiał sobie przygotowując dla mennicy diamenty inwestycyjne, mieliśmy więc jako rodzina sporo pieniędzy. Starszy brat doczekał się szybko swojej pierwszej maszyny. Jak zdał prawo jazdy, mógł od razu jeździć Yamahą XV535 Virago. Zakochałem się w niej natychmiast. Gdy brat uruchamiał jej silnik, czułem motyle w brzuchu. Uwielbiałem w lato patrzeć jak czerwony lakier odbija promienie słońca i dotykać nagrzanego siedzenia.
Zaliczyłem swoją pierwszą przejażdżkę jako pasażer, gdy miałem kilka latek. Wtedy moja miłość do motocyklu trochę osłabła. Strasznie mnie wytrzęsło i bałem się upadku. Stwierdziłem, że w motocyklach fajny jest tylko wygląd, ale nie trzeba już na nich jeździć.
Yamaha virago nadal była moją przyjaciółką i chętnie asystowałem bratu, gdy ją pielęgnował. Ten zapach smaru, oleju i dźwięki kluczy na zawsze zapamiętam jako synonim męskości. Ale raj nie trwał długo. Ojciec zaczął chodzić smutny, mówił, że nadchodzą dla nas ciężkie czasy i trzeba szybko ulokować gdzieś majątek. Zmusił mojego brata, by sprzedał Yamahę. Co ciekawe, ja przeżywałem to najbardziej. Płakałem, jakby umarł nam pies.
Dowiedziałem się, że ojciec ulokował pieniądze w pallad sztabki drogocennych metali i tym podobne przedmioty, którymi ani nie mogłem się bawić, ani nie mogłem się opiekować. Pod domem nie słyszano już ryku silnika na długie lata.
Potem zdarzyła się kolejna haniebna rzecz. Ojciec mówił, że w górę poszła jego platyna Sztabki można było sprzedać z ogromnym zyskiem. Tak też się stało. Prosiłem brata, by kupił z powrotem tak pięknego cruisera, jak virago. Ale brat przekroczył dwudziestkę, zaczął trwonić czas na proste blondynki i ściął długie włosy. Kupił Yamahę Thundercata. Rozumiem, że komuś takie motocykle mogą imponować, ale ja wtedy byłem oburzony. Uznałem, że brat chce jedynie szpanować iluzją prędkości i nowoczesności, podczas gdy zatracił cały nastrój i dawne priorytety na rzecz dziewcząt. Ale zgodziłem się, by raz mnie przewiózł. Muszę przyznać, że wtedy zrozumiałem, o co chodzi w jeździe motocyklem. Poczułem dynamiczne sunięcie do przodu bez żadnego trzęsienia, obijania się o twardą maszynę. To był jednak komfort jazdy i prawdziwa prędkość.
Ale i tak nie pokochałem Thundercata. Do tej pory nie jestem w stanie zainteresować się niczym innym niż staromodnymi chopperami i cruiserami. W konflikcie uroda kontra szybkość wybieram urodę. I muszę przyznać, że jaki ma się motocykl, takie przyciąga się kobiety.
© 2017 – 2019, sygin. wszelkie prawa zastrzeżone publikacja z www.proviper.pl